![]() |
| Moja pierwsza serwetka |
to lubię..
niedziela, 27 lutego 2011
Szydełkowanie
Siedzenie w domu z dziećmi ma wiele pozytywów, również taki, że można rozpocząć przygodę z czymś, czego do tej pory się nie robiło, głównie nie z niechęci, a z barku czasu przede wszystkim. Tak więc sięgnęłam po szydełko i kordonek. Wyszła z tego serwetka. Wiem, że jest nieforemna, to raczej wprawka, ale już jest małę "coś", można na niej coś postawić, np. filiżankę z kawą. Moja pierwsza serwetka wygląda tak:
wtorek, 22 lutego 2011
Filiżanki, filiżanki
Picie kawy z ładnej filiżanki niewątpliwie podnosi jej smak. Kiedyś malowałam na porcelanie i chyba teraz znów do tego powrócę. Wymalowałam kilka filiżanek, wszystkie jednak rozdałam, mi został tylko jeden wysłużony już kubek. Mam jednak przyjaciółkę, któa na porcelanie maluje pięknie i podarowała mi kiedyś na urodziny taką oto piękną filiżankę.
Prawda, że piękna? Te maki są cudowne..
| Niedzielna filiżanka do kawy |
poniedziałek, 21 lutego 2011
Ferie
W Warszawie drugi tydzień ferii. Piękne słońce, lekki mrozek, czyli generalnie bardzo fajna pogoda. Ponieważ mój mały dzidziuś ma dopiero 3 miesiące, w tym roku nigdzie niestety nie wyjechaliśmy. W zwwiązku z powyższym zafundowałam mojemu starszemu dziecku tym razem "ferie w mieście". Wczoraj były sanki i zjazdy z niewielkiej górki nieopodal, a dziś ŁYŻWY!! I to nie w zamknietej hali a na wolnym powietrzu, takie lodowiska lubię najbardziej - słońce, wesoła muzyczka i gładka tafla. Pierwsze kroki na lodzie, jak zwykle na początku sezonu, nieporadne, ale po drugim okrążeniu było już ok, super!
Wracając do moich skromnych prac, powyżej przyozdobione przeze mnie kieliszki do szampana na specjalne okazje. Na zdjęciu jeden kieliszek. Farbka do ceramiki, kolor srebrny, nie schodzi nawet po zmywarce.
| Kieliszek do szmpana na specjalne okazje |
niedziela, 20 lutego 2011
Marynistycznie..
Nadszedł czas, aby zamieścić na blogu kilka moich prac. Nie ma ich dużo :), ale to dopiero początki. Wczoraj obiecałam, że pokażę makramę, którą zrobiłam po pobycie w ukochanej Krynicy. Nie ukrywam, że wzorowałam się na podobnych makramach, sprzedawanych w ulicznych galeriach. "Podobnych", podkreślam gdyż ta jest wykonana samodzielnie, to raz, a ponadto wykorzystałam znaleziony podczas porannego joggingu na plaży sznur z sieci rybackiej, lekko nadwyrężony zębem czasu oraz znalezione też na plaży patyki, okrąglutkie, wypłukane przez wodę.
Za oknem śnieg, a ja o plaży ;). Pozdrawiam niedzielnie wszystkich biegających rano po plaży w czasie urlopu.
Za oknem śnieg, a ja o plaży ;). Pozdrawiam niedzielnie wszystkich biegających rano po plaży w czasie urlopu.
| Moja marynistyczna makrama |
sobota, 19 lutego 2011
Wspomnieniowo
Dziś przedstawiam Wam zdjęcie, które popełniłam odpoczywając w ubiegłym roku w ukochanej Krynicy. Zdjęcie pstryknięte jest ze statku, stąd ten sympatyczny widok. Pozdrawiam wszystkich fanatyków zachodów słońca nad morzem i zapraszam jutro, kiedy to wkleję fotkę własnoręcznie zrobionej makramy z fragmentów sieci rybackiej, muszli i wysuszonych rozgwiazd.
Moje pierwsze candy !!!
http://szufladadany.blogspot.com/2011/01/rozowe-cukierkowe-czekaja.html
Moje pierwsze candy !!!
http://szufladadany.blogspot.com/2011/01/rozowe-cukierkowe-czekaja.html
czwartek, 17 lutego 2011
Dziś wnętrze kuchenne
Lubię zmieniać :) i generalnie lubię zmiany raz na jakiś czas. Wczoraj pisałam Wam o materiale na zasłony kuchenne, który nabyłam. Wygląda on tak:
Teraz zastanawiam się, czy nie jest on za ciemny. Wstrzymałam się więc jeszcze z wieszaniem i upinaniem go na bardziej słoneczne dni, zaś dziś powiesiłam jedynie firankę z lambrekinem, którą przed feriami wylicytowałam na Allegro. Firanka jest typowo kuchenna, a lambrekin wygląda tak:
Teraz zastanawiam się, czy nie jest on za ciemny. Wstrzymałam się więc jeszcze z wieszaniem i upinaniem go na bardziej słoneczne dni, zaś dziś powiesiłam jedynie firankę z lambrekinem, którą przed feriami wylicytowałam na Allegro. Firanka jest typowo kuchenna, a lambrekin wygląda tak:
środa, 16 lutego 2011
Powrót do domu
Właśnie wróciłam z krótkiego wyjazdu do domu rodziców. Czas wolniej płynie, człowiek rozleniwia się, domowe ciepełko, zapach ciasta, ręcznie robione serwety..A za oknami trzaskający mróz, a w kominku wesoło pulsują języki ognia. Z wyjazdu oprócz spokoju wewnętrznego i dawki odpoczynku przywiozłam też ciekawy materiał na zasłony do kuchni. Jutro wkleję zdjęcia. Z nadejściem wiosny mam nowe plany na delikatna zmianę wystroju wnętrza w moim mieszkaniu. Chce wymienić stół, z kwadratowego na owalny, czekam też na ręcznie robioną serwetę na szydełku. W pierwszej chwili miałam ogromną ochotę wykonać taką serwetę własnoręcznie, ale obawiam się, że przy dzieciach nie wystarczyłoby mi czasu na zrobienie dużego obrusa na cały stół, a właśnie o czymś takim marzę. Do kuchni nowe zasłony.. Już się cieszę. Pozdrawiam Was wieczornie.
środa, 9 lutego 2011
Nadmorskie opowieści
Oglądałam dziś na blogach piękne bieżniczki i inne różne cudeńka. Jestem trochę zagrypiona od wczoraj i nie na długo starcza koncentracji ;), by wszystko ze szczegółami pooglądać. Wietrznie dziś i nawet ze spaceru z dzieckiem zrezygnowałam. Ja lubię wiatr, ale tylko lekką morską bryzę, o taką właśnie :)
Zdjęcie to zrobiłam na plaży w Krynicy dwa lata temu, na początku czerwca. Lubię morze przed sezonem, puste jeszcze plaże, po których biegam przed śniadaniem i spaceruję po kolacji :). Powiększyłąm sobie to zdjęcie do bardzo dużego formatu i wisi u mnie na ścienie korytarzowej. Zawsze przechodząc koło tego morskiego zdjęcia robi mi się lepiej na duszy.
Zdjęcie to zrobiłam na plaży w Krynicy dwa lata temu, na początku czerwca. Lubię morze przed sezonem, puste jeszcze plaże, po których biegam przed śniadaniem i spaceruję po kolacji :). Powiększyłąm sobie to zdjęcie do bardzo dużego formatu i wisi u mnie na ścienie korytarzowej. Zawsze przechodząc koło tego morskiego zdjęcia robi mi się lepiej na duszy.
wtorek, 8 lutego 2011
Dziwny sen
Dziś miałam dziwny sen. Otóż śniło mi się wojsko, przemarsz wojsk, a raczej przejazd wielkich czołgów w kolorze khaki. Przeraźliwie wyglądały te czołgi, z lufami wykierowanymi w górę. Żołnierze w specjalnych maskach wypuszczali z długich rurek zakończnych jakby konewką dziwny dym lub też zabójczą substancję. Ja, przestraszona, pędziłam jakimś korytarzem (szpitalnym?) kurczowo trzymając w ręku zawiniątko - w rożku moje dziecko. Dziwny to był sen, tym bardziej dziwny, że ostatnio nie oglądałam żadnego filmu o tematyce wojennej. Sprawdziłam w moim senniku znaczenie słowa "czołg" - ostrzeżenie przed własną agresją. Czyli take it easy..
poniedziałek, 7 lutego 2011
Inspiracja
Zainspirowana blogiem pewnej kobiety - matki, która w wirze codziennych zajęć znajduje jednak czas na wpisy do swojego bloga, który w międzyczasie znalazł sobie wielu sympatyków :), postanawiam rozpocząć bloga, tu i teraz, o wdzięcznej nazwie Izabelinkowo..Prosty projekt, potem może będzie czas na jakieś ulepszenia, zdjęcie i.. już. Blog to zapewne reakcja na brak codziennnych pogaduszek w biurze, niesprawdzanie co chwilę służbowej skrzynki i niepisanie krótkich, bezdusznych służbowych maili. Tak, od kilku miesięcy jestem matką - Polką, zapragnęłam przed 40-tką ponownie zostać mamą i moje marzenie się ziściło, co więcej, dzieciątko miało być płci męskiej i tu też cel, m.in,. dzięki specjalnej diecie, cel został osiągnięty. I tym sposobem moje służbowe biurko zamieniłam znów na dziecinne łóżeczko, zaś służbowego laptopa na piękny niebieski przewijak. Dziecko śpi sobie obok w kołysce, a ja piszę bloga ;).
Cały czas śledzę informacje o zdrowiu Kubicy, chciaż nie jestem jego fanką, ten wypadek po raz kolejny uświadamia mi, jakie ryzyko wiąże się z uprawianiem pewnych sportów, zwłaszcza zawodowo.
Cały czas śledzę informacje o zdrowiu Kubicy, chciaż nie jestem jego fanką, ten wypadek po raz kolejny uświadamia mi, jakie ryzyko wiąże się z uprawianiem pewnych sportów, zwłaszcza zawodowo.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


